reklama
kategoria: Kultura / Sztuka
25 listopad 2019

Król - recenzja filmu

zdjęcie: Król - recenzja filmu / pixabay/1304612
Król to druga w ciągu roku, po Królu wyjętym spod prawa, wielkobudżetowa produkcja dystrybuowana przez Netflixa, lawirująca wokół losów młodego, średniowiecznego monarchy. Na całe szczęście pomimo to oba filmy nie łączy wszak wiele; dictum sprzed roku jest bowiem szybkie, ckliwe oraz naiwne, tegoroczny obraz - przeciwnie. I choć nie pozbawioną wad, Król jest toteż wypowiedzią względnie udaną, wartą dania szansy.
REKLAMA
Spoilery.

Korzenie fabuły Króla luźno sięgają tzw. drugiej tetralogii Williama Shakespeare’a, a zatem: Ryszarda II, Henryka IV, części 1, Henryka IV, części 2, a także Henryka V. Luźno, bo ponad wszystko, scenarzyści adaptacji - Joel Edgerton i David Michôd (także reżyser obrazu) - nie korzystają w niej z języka dramaturga. W zamian niego bohaterowie dziełka posługują się mową mieszaną: archaiczno-współczesną. Boć dialogi są napisane dobrze, nie jest to jednakże bezdyskusyjny defekt filmu. Fakt jednak, iż nie zawsze zachowuje on swój wyraźnie zamierzony, realistyczny sznyt - owym minusem już jest. Półśrodki, z jakich korzystają twórcy Króla, orbitują zaś naokół całej jego składni. Dialogi, zachowanie bohaterów czy mise en scene obrazu zanadto polegają na formule. To powoduje, że film nigdy nie staje się czymś ponad jego dobre, pojedyncze momenty. Bo jest ich w nim jednak sporo, skutecznie utrzymuje uwagę widza. Egzemplifikacją realistycznych chwil jest, chociażby oblężenie Harfleur - wyzbyte z efekciarstwa, powolne, dające dostateczne zrozumienie wojny z innej - niebitewnej jej strony jest wszak zarazem plusem, jak i felerem dictum; jak dużą ilość scen Króla i ją nie omijają, albowiem wspomniane, nieznośne uproszczenia.

W swoim narracyjnym centrum Król jest historią początkowych dni rządów Henryka V. I choć ów kontekst jest istotny, kluczowym elementem obrazu zdaje się nie on, a ideologia, jaką kieruje się tytułowy bohater. Tę najlepiej oddaje zaś jego rozmowa z przyszłą żoną, Katarzyną, której to wyznaje: „Niczego od ciebie nie żądam. Jedynie byś była zawsze ze mną szczera”. (I nie są to czcze słowa). Tymże wypowiedzianym tuż przed końcem filmu zdaniom, sam Henryk jest lojalny poprzez swoją postawę przez całą treść wypowiedzi. Gdy ad exaplum zaangażowany w wojnę z Francją, ma podjąć kardynalną decyzję o losach bitwy, o radę prosi nikogo innego, jak Falstaffa - bezceremonialnego kompana od pijatyk, który umiejętnie domniemywa przebieg batalii, przez co Henryk odnosi w niej zwycięstwo. Mimo tego młody król musi jednak przełknąć gorzką pigułkę. Powody wyrządzenia przezeń kampanii przeciwko Francuzom, okazują się, albowiem fałszywe i niegodne. Jego szlachetne idee przegrywają więc z prozą życia.

Jako film o tragizmie egzystencji Król jest precyzyjną i jasną obserwacją: nawet szlachetna oraz potężna osoba nie zdławi otaczających ją parszywych realiów - owe wreszcie wyjdą z ukrycia, objawią się, i dotkliwie dadzą o sobie znać. (Podobieństw do sytuacji Henryka nie trzeba szukać rzecz jasna ze świecą w obecnych administracjach rządowych na całym świecie; bez dwóch zdań, tenże sardoniczny, jak też uniwersalny wydźwięk obrazu, jest toteż jego highlightem). Plusem filmu są na dobitek role aktorskie. Timothée Chalamet sprawnie ciągnie wózek zwany protagonistą, a Joel Edgerton przyzwoicie wypada w charakterze Falstaffa. Wzruszając ramionami nie da się znów przejść obok ciekawej interpretacji Delfina w wykonaniu Roberta Pattinsona. Sceny z nim, księciem Francji wprowadzają do dictum aurę humoru i absurdu. Niechby tylko owych komponentów było w filmie więcej, niestety.

William Shakespeare bezwzględnie przeinaczał prawdę historyczną w swoich dziełach. Jego wizja Ryszarda III jako osoby ucieleśniającej wszelkie zło w pierwszej teatrologii, przez lata roztaczała zły pijar angielskiego włodarza. Szczęśliwie, krzywdzącą jego reputację - kultywowaną także przez historyków, udanie zdemaskowała między innymi Josephine Tey w doskonałej Córce czasu: „Historycy to ludziem który wydają się pozbawieni rozeznania co do prawdopodobieństwa danej sytuacji. Robią wrażenie, jakby patrzyli na teatr cieni, gdzie dwuwymiarowe postacie poruszają się na dalekim tle”. Albowiem  w Królu - mimo bycia apologią prawdy, blefu nie brakuje, obraz lekko się chwieje. W tym przypadku warto być jednak wyrozumiałym - ów król nie jest boć, i przyznaję to szczerze, całkiem nagi.

P.S. Więź Henryka V i Falstaffa wybitnie ukazuje Chimes at midnight Orsona Wellesa z 1965 roku. Najlepszy film Szekspirowski, jaki powstał.  
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Jeziorany
4.8°C
wschód słońca: 07:24
zachód słońca: 15:24
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Jezioranach